Jaki laptop kupić za 4000 zł? Da się coś sensownego, serio

Wiesz, teoretycznie 4000 zł na laptopa to niby „średnia półka”. Ale jak zaczynasz przeglądać oferty, to człowiek ma wrażenie, że musi wybierać między prędkością a wyglądem. Albo ekran fajny, ale ślimaczy się wszystko jak Windows XP na dyskietkach. Albo i5-ka, ale z 8 GB RAM-u, który zaraz się kończy przy dwóch zakładkach i Spotify. Więc… co wybrać?

Spokojnie. Nie musisz być informatykiem ani maniakiem benchmarków, żeby ogarnąć, co w tej cenie naprawdę się opłaca. A da się – i to całkiem nieźle. Poniżej masz prosty przewodnik, który rozwieje trochę dymu z marketingowych haseł i pomoże ci znaleźć sprzęt, który nie rozleci się po gwarancji.

💡 Na co patrzeć, zanim klikniesz „kup teraz”?

Procesor: nie tylko cyferki się liczą

Zacznijmy od serca każdego laptopa. Minimum, jakie cię interesuje, to Intel Core i5 albo AMD Ryzen 5 – ale nie sprzed pięciu lat, tylko nowszych generacji (czytaj: 12. gen i wyżej dla Intela, seria 5000+ dla AMD). Te układy radzą sobie świetnie z codzienną pracą, nauką, a nawet lekką obróbką grafiki czy montażem wideo.

W praktyce? Taki procek sprawi, że nie będziesz czekać wieczności aż otworzy się prezentacja, a przeglądarka nie będzie miała zadyszki przy 15 kartach (wiadomo, klasyk). Ale też nie przesadź, nie potrzebujesz najlepszego procesora do przeglądania Internetu.

RAM: 16 GB to dziś standard, ale… 32 GB? Serio?

Kiedyś 8 GB to było „wow”. Dziś? 8 GB RAM to jak jedzenie zupki chińskiej – da się, ale lepiej nie robić tego za często.

16 GB to sensowne minimum, ale – i tu robi się ciekawie – w tej cenie da się już złapać modele z 32 GB RAM. I nie, nie mówię o jakichś egzotycznych markach z logiem kota na klapie, tylko solidnym sprzęcie. Więcej pamięci = więcej komfortu. Zwłaszcza jeśli pracujesz na wielu programach naraz, montujesz filmy albo grasz w coś bardziej wymagającego niż Pasjans.

Dysk SSD: szybkość, której nie doceniasz… dopóki nie wrócisz do HDD

Nie ma już odwrotu – SSD to obowiązek, nie luksus. Minimum? 512 GB – bo 256 GB zje ci sam Windows, Chrome i dwie gry na krzyż. A jeśli laptop ma slot M.2 na drugi dysk, to tylko plus – rozbudujesz go później bez kombinowania.

Ekran: IPS, OLED… a może matowy i bez odbić?

Tu zależy, do czego laptop będzie używany. Jeśli dużo oglądasz filmów, pracujesz z kolorem albo po prostu lubisz „WOW” na ekranie, to OLED będzie miażdżył jakością – głęboka czerń, kontrast, nasycenie.

Ale! Jeśli siedzisz długo przy ekranie, piszesz, czytasz, przeglądasz neta i cenisz oczy, to matowy ekran IPS (najlepiej 300 nitów+) będzie lepszy. I serio – po tygodniu nie będziesz już wracać do błyszczących tafli luster.

Grafika: szukasz mocy? RTX 4050 albo nawet 4060 czeka

To nie żart – laptopy z RTX 4050, a nawet 4060 można znaleźć w okolicach 4000 zł (czasem z drobnym rabatem, czasem refub lub promocja tygodnia). Jeśli grasz, montujesz, pracujesz w Blenderze albo po prostu nie chcesz słyszeć, że „Twoje GPU nie spełnia wymagań”, to taki wybór ma sens.

Ale uwaga: nie każda dedykowana karta graficzna robi robotę. RTX2050? Meh. W tej cenie szukaj RTX-a 4000 – albo przynajmniej nie pakuj się w coś, co będzie wąskim gardłem.